sobota, 18 października 2014

"Żyć w krwawej pustce" cz.6 Ostatnia

.......
...
...
Koniec.
Już nie będę sama.
Teraz..... ale och, te piękne światełka, ta cudna ciemność gdzie one ?
..
..
no gdzie?
...
...
                                                  *

Biegnę, potykam się, upadam. Nie wiem co się dzieję. Czuję że podłoga się trzęsie. Czuję...panikuję.
-Nie...- słyszę. Próbuję wstać, ale nie mogę się ruszyć. wszystko zaczyna się walić.
-Nie..proszę nie - Chcę  przekręcić głowę w stronę głosu, jednak przeszywający ból w kręgu szyjnym nie pozwala mi się ruszyć nawet o milimetr. Kręci mi się w głowie. Zaraz zwymiotuje. Moja głowa, szyja, całe ciało jest jakby sparaliżowane. jakby ktoś wbijał we mnie igły. W każdą cząsteczkę mnie. Czuję. Czuję ten ból. Nie wytrzymam. Chce krzyknąć, ale tego też nie mogę zrobić.
-Nie...- słyszę płacz - wróć do mnie proszę nie zostawiaj mnie. - chciałam temu czemuś powiedzieć. Że wszystko w porządku.
Kolejny ból, który zaczął rozprzestrzeniać się po moim ciele. Jakby woda...tylko że woda jest miła, przyjemna. To nie było miłe. Boli. Boli. Boli. BOLI.



                                                 *


-Pani córka została odurzona dużą ilością ketaminy, flunitrazepem i pigułką gwałtu zwaną GHB. Cudem jest to że jeszcze żyje.- Popatrzyłam na lekarza pół przytomnie. Ostatnie tygodnie były horrorem. Gdyby nie to że miałam przy sobie męża...nie wytrzymałabym.
-Jak to odurzona. - spytałam po raz setny. Wstałam i podeszłam do mężczyzny w okularach z grubymi oprawkami.- Nie było jej zaledwie 15 minut i mówi pan że w tym czasie zdążyła zostać otruta i zgwałcona?!
- To by wyjaśniało ciążę.
-Pan sobie ze mnie kurwa jaja robi.
-Olu..- usłyszałam głos męża za mną.
-Co z Magdą? - zapytałam nie patrząc na niego.
-Rzuca się po pokoju. Gada cały czas o jakiejś pięknej postaci. Skarży się że jest sama. Mówię do niej  a ona cały czas udaje że mnie nie zna. - czyli tak jak to było od 4 tygodni. Westchnęłam i upadłam ponownie na fotel.
-Nie mam już sił. - poczułam jak zbiera mi się na płacz. Płakałam dużo, naprawdę dużo. Przestań Olka. Weź się w garść. Popatrzyłam jeszcze raz na doktora i zacisnęłam dłonie w pięści.
-Czy  jej stan...- wzięłam głęboki wdech by mój głos przestał się trząść. - poprawi się ?
-Nie jestem pewien. Pierwszy raz spotkałem się z osobą która po zmieszaniu i zażyciu tak dużej ilości  środków halucynogennych przeżyła. Przykro mi to mówić, jednak nie sądzę by pożyła długo.- wpatrywałam się w niego jeszcze chwilę.
-Wynoś się pan.
-Olu..- poczułam dłoń na moim ramieniu.
-Wypierdalaj z mojego domu zasrańcu !
-Proszę pani, proszę się uspokoić.
-Uspokoić?! - pisnęłam nienaturalnie.- moja córka  umiera a pan mi się kurwa karze uspokoić?
Pan normalny jest ? Po prostu niech pan wypierdala stąd i nigdy mi się więcej na oczy nie pokazuje bo ukatrupie do cholery. Słyszy pan?! - popatrzył na mnie ze strachem w oczach.
-Mogę panią pozw.. - Zerwałam się z miejsca, chwyciłam dzbanek z kwiatami i rzuciłam nim w stronę przestraszonego mężczyzny.
-WYPIERDALAJ! WYPIERDALAJ KURWA MAĆ I NIE WRACAJ ! - wrzasnęłam dziko idąc w jego stronę. Poczułam że mój mąż łapie mnie za ręce od tyłu i przyciąga do siebie.
-Olu uspokój się. - Zaczął głaskać mnie po głowie. Próbowałam  się oddalić, ale trzymał mnie w mocnym uścisku.
-Moja córka ! - zaczęłam walić go po piersi. - Moja mała, moja Magda.
Dlaczego ona?



Dlaczego ?



                                            *


Rok później Magda umarła, nie odzyskała świadomości realnej. Jej  przypadek kilka razy został opublikowany w gazecie jednak po pewnym czasie ludzie zapomnieli. Sprawcy tego zdarzenia nigdy nie zostali złapani. Matka Magdy została wysłana do zakładu psychiatrycznego jednak po 3 dniach pobytu tam popełniła samobójstwo przez powieszenie się. Mąż pani Aleksandry wrócił do swojego miasta rodzinnego i aktualnie opiekuję się nim jego matka.
Magdalena nie urodziła. Poroniła gdy dziecko miało 7 miesięcy. 
Ta historia miała pokazać że  nie wszystko w życiu jest kolorowe i piękne. Ludzie którzy jeszcze wczoraj świetnie się bawili nazajutrz mogą popaść w poważną śmiertelną chorobę i już nic ich nie uratuje. Dlatego ciesz się tym że  żyjesz, że masz przy sobie osoby na których możesz polegać. Bo niektórzy ...nie mają tyle szczęścia co ty.







THE END





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pewnie spodziewaliście się dalszej części "pięknej postaci" jednak od początku pisania tej historii miałam w planie tak ją  zakończyć. To opowiadanie dedykuje dziewczynie którą poznałam na kolonii w zeszłym roku.  Dlaczego ? Dlatego właśnie że opowiadała mi jak będąc w klubie została odurzona ketaminą i zgwałcona. Jej ojciec popełnił samobójstwo zrzucając się z 7 piętrowego bloku. Ona go znalazła. To było jeszcze przed incydentem z klubu.  Po mimo tego wszystkiego co ją spotkało  nie poddaje się i aktualnie studiuje medycynę. Ma chłopaka, koleżanki i wspierającą ją i kochającą mamę.  Jej historię opiszę w właśnie tworzącym się opowiadaniu pt " Śmiertelnie powszechna"


Ale zobaczycie je dopiero w następnym roku ;)